Wpis pierwszy, ale już wiadomo,
że nie ostatni

Blog, którego równie dobrze mogłoby nie być.
Ale jest.
Powstał w celu aby.
I potrwa dopóty, dopóki niejaka be. lemon nie nauczy się rozstawać, bez trudu, nawet jeśli nie bez żalu, z cyberpublikacjami,
na które natrafiła wędrując po wirtualnym świecie, najczęściej mającymi postać blogowych wpisów, choćby jej się podobały, zrobiły na niej wrażenie, albo chciała na nie zwrócić czyjąś uwagę.
I tak odejdą w niebyt.
Ale nieco później?
A zatem.
Autorów pisząca te słowa prosi o informację, że nie życzą sobie figurować, gdyby rzeczywiście sobie nie życzyli.
Tak jak będzie niebawem widać, w porządku nawet nie alfabetycznym, w wiązkach nieledwie,
mniej więcej po dziesięć cybersztuk. Albo nawet po dwadzieścia.
I o wybaczenie, jeśli napisali lepiej albo zamieścili jakieś zdjęcie/obrazek, które/y bardziej, a tu nie ma śladu.
Nowe zestawy zawsze gdzieś między poniedziałkiem a wtorkiem.
I zawsze zdezaktualizowane, chyba że akurat nie. Również dlatego, że zawsze aktualne.
Nie, wiecznie żywe na pewno nie.
Ze znajomości treści nikt nie będzie odpytywany. Nikt & nigdzie. Przynajmniej to gwarantowane od zaraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz